Zanim znaleźliÅ›my siÄ™ w Poznaniu, czekaÅ‚a nas dÅ‚uga droga do tego wspaniaÅ‚ego miasta. Mimo że mieliÅ›my wiele przystanków, bo kierowca musiaÅ‚ na przykÅ‚ad zatankować, a uczniowie rozprostować nogi, to i tak wedÅ‚ug mnie podróż byÅ‚a mÄ™czÄ…ca. Gdy dojechaliÅ›my już do Poznania, pomyÅ›laÅ‚em: „W koÅ„cu!” Tyle wyczekiwania, lecz opÅ‚aciÅ‚o siÄ™, bowiem to, co tam ujrzeliÅ›my, byÅ‚o wspaniaÅ‚e…
Jednak najpierw pani Magdalena Halikowska kazaÅ‚a siÄ™ nam (czyli Ic i licealistom z innych klas) ustawić przed jednym z wielu wejść, żeby zrobić zdjÄ™cie. WiÄ™kszość jak najszybciej chciaÅ‚a siÄ™ znaleźć już na targach, wiÄ™c poszÅ‚o dość sprawnie i umożliwiliÅ›my naszej opiekunce wykonanie tego nieszczÄ™snego zdjÄ™cia. No a potem weszliÅ›my do Å›rodka…
Już wtedy wiedziaÅ‚em, że 17 października 2015 roku bÄ™dzie bardzo udanym dniem! PGA, czyli „PoznaÅ„ Game Arena” lub Targi PoznaÅ„skie, kto jak woli (to wydarzenie ma wiele nazw), skÅ‚adaÅ‚o siÄ™ z piÄ™tnastu ogromnych hal. W każdej z nich byÅ‚o coÅ› innego, to znaczy inna gra, firma komputerowa czy sportowa e-drużyna. Lecz wszystko dotyczyÅ‚o gier i elektroniki. Na poczÄ…tku przechodziliÅ›my przez „piÄ…tkÄ™”, gdzie znajdowaÅ‚y siÄ™ wszelakie gry planszowe i karciane, a nawet udaÅ‚o mi siÄ™ znaleźć jakÄ…Å› z Dalekiego Wschodu, podobnÄ… do warcabów, lecz z wiÄ™kszÄ… liczbÄ… krążków. Można byÅ‚o siÄ™ za darmo nauczyć grać, lecz nikt z nas tego nie zrobiÅ‚, mieliÅ›my bowiem tylko cztery i pół godziny od momentu, gdy wysiedliÅ›my z autobusu. Wydaje siÄ™ to dużo, lecz tak naprawdÄ™ czas mijaÅ‚ tam bardzo szybko.
Oprócz gier planszowych zobaczyć można było również tory ciągnące się przez całą halę, po których jeździły modele lokomotyw.
Gdy opuÅ›ciliÅ›my „piÄ…tkÄ™”, udaÅ‚em siÄ™ do hali z numerem siedem. Na poczÄ…tku miaÅ‚em trudnoÅ›ci z dostaniem siÄ™ do niej, nawet z mapÄ…, która wÅ‚aÅ›ciwie maÅ‚o pomagaÅ‚a, ale jakoÅ› udaÅ‚o mi siÄ™ dotrzeć na miejsce. W „siódemce” kÅ‚Ä™biÅ‚o siÄ™ mnóstwo ludzi, wielu fanów różnych gier, z których najważniejsza byÅ‚a Leaugue of Legend. Dość znana wÅ›ród mÅ‚odzieży, a ponieważ także siÄ™ niÄ… interesujÄ™, w tej hali spÄ™dziÅ‚em wiÄ™kszość czasu. Przy wejÅ›ciu staÅ‚o auto, normalnych rozmiarów z przymocowanym ekranem zamiast przedniej szyby. ByÅ‚a to gra samochodowa, auto poruszaÅ‚o siÄ™, kiedy wchodziÅ‚o siÄ™ w zakrÄ™t, uderzyÅ‚o siÄ™ w drzewo itp. Każdy mógÅ‚ zagrać, lecz ogromna kolejka (jak zresztÄ… do każdej z atrakcji) odstraszaÅ‚a skutecznie. NastÄ™pne co zauważyÅ‚em w tej hali, to masa komputerów, tabletów, na których można byÅ‚o zagrać w ulubione gry. Lecz najwiÄ™kszym powodzeniem cieszyÅ‚y siÄ™ sceny, gdzie rozgrywki odbywaÅ‚y siÄ™ przed publicznoÅ›ciÄ…, tzn. graÅ‚o kilka osób i byÅ‚o to wyÅ›wietlane na wielkim ekranie. Dla niektórych może być to nieco krÄ™pujÄ…ce, jeÅ›li ktoÅ› patrzy graczowi na rÄ™ce, ale Å›miaÅ‚ków nie brakowaÅ‚o. Razem z kolegÄ… próbowaliÅ›my siÄ™ zgÅ‚osić, lecz niestety siÄ™ nie udaÅ‚o, byÅ‚o zbyt wielu chÄ™tnych.
Na PGA pojawili się tak zwani cosplayerzy, czyli ludzie, którzy przebrali się za fantastyczne postacie z bajek, filmów, gier. Zauważyłem, że dużo osób na targach to obcokrajowcy, jeden z nich poprosił mnie nawet, żebym zrobił mu zdjęcie z pewną cosplayerką. Sam chętnie fotografowałem się z takimi ludźmi i myślę, że warto było przyjechać nawet tylko po to, by uwiecznić się na fotografii z ulubioną postacią z gry. Poza cosplayerami było mnóstwo youtuberów, czyli ludzi znanych z nagrywania filmów i wrzucania ich na portal internetowy YouTube. Również z nimi można było zrobić sobie zdjęcie, a nawet prosić o autograf.
Gdy poszedłem zwiedzać inne hale, dopiero wtedy zorientowałem się, jak ogromny jest ten plac, na którym się znajdowaliśmy. Znalazłem później grupkę znajomych i razem przechadzaliśmy się po różnych częściach targów. W jednej z nich oblegane były gry z serii FIFA (piłka nożna), w innej strzelanki, a w jeszcze innych zakładano oculusy (to takie okulary z małymi monitorami zamiast soczewek), dzięki którym człowiek może wczuć się w grę. Osobiście tego nie testowałem, ale z opowieści kolegi wynikało, że jest to naprawdę świetny sprzęt. Kilka osób prawie by się przewróciło, bo w wirtualnym świecie jechało się kolejką górską, a w realnym stało z założonymi oculusami.
MógÅ‚bym spÄ™dzić tam caÅ‚y weekend: mnóstwo atrakcji, konkursów, w których można byÅ‚o wygrać różne koszulki, pluszaki, a nawet sprzÄ™t elektroniczny. Niestety koÅ„czyÅ‚ siÄ™ czas i wkrótce musieliÅ›my jechać do domu. Już w ostatniej chwili, gdy kierowaliÅ›my siÄ™ z kolegÄ… do punktu zbiórki, stanÄ…Å‚em przy pewnym stanowisku, gdzie pani zaprosiÅ‚a nas do zagrania w karciankÄ™. W grze chodziÅ‚o o pozbycie siÄ™ wszystkich kart: wyciÄ…gaÅ‚o siÄ™ je po kolei (a byÅ‚o ich mnóstwo) i każda z nich wymagaÅ‚a wykonania innej czynnoÅ›ci, np. należaÅ‚o odwrócić gÅ‚owÄ™ i powiedzieć „dzieÅ„ dobry”, uderzyć pięściÄ… w stół czy wymówić nazwÄ™ gry „Top a Top”. ZnalazÅ‚em też kilka stoisk z książkami, głównie o tematyce fantastycznej, czyli coÅ›, co uwielbiam, lecz zostaÅ‚o zbyt maÅ‚o czasu, by przejrzeć proponowane pozycje, wiÄ™c może za rok uda mi siÄ™ zdobyć jakÄ…Å› ciekawÄ… powieść.
Pierwsze pytanie do organizatora wycieczki, czyli naszego wychowawcy, pana Marka Pendla brzmiaÅ‚o: „Przyjedziemy tu za rok?”. Nauczyciel informatyki byÅ‚ odrobinÄ™ zawiedziony, ponieważ wczeÅ›niej odbywaÅ‚o siÄ™ wiÄ™cej konkursów o lepsze nagrody itd. Na szczęście obiecaÅ‚, że na pewno tu wrócimy.
Wycieczka bez MacDonalda, to wycieczka stracona , tak więc w drodze powrotnej musieliśmy się udać to tej jakże znanej restauracji po zastrzyk energii.
Wyprawa, mimo męczącej podróży, była niezwykle udana. Mam nadzieję, że za rok będzie jeszcze więcej atrakcji, jeszcze więcej nowej technologii do wypróbowania i oczywiście więcej czasu do wykorzystania
Tekst i foto: Michał Węgielewski,kl.Ic
Foto: pani Magdalena Halikowska