Gdy ktoś wypowiada słowo BARSZCZ, od razu zapala się w mojej głowie czerwona lampka i ślinka cieknie, bo myślę o bożonarodzeniowej potrawie, której jestem wielkim fanem. Ostatnio jednak barszczu nie kojarzę tylko z polską kuchnią, ale też z polską łąką.
Dr Michał Śliwiński – botanik, zaproszony do naszego Liceum przez panią Anetę Szaczkowską – 16 marca przedstawił kwestię barszczu Sosnowskiego na terenie Polski, ze szczególnym zwróceniem uwagi na powiat ząbkowicki. Ten barszcz nie ma nic wspólnego z zupą. Jest to roślina, której system obrony przed drapieżnikami sprawia, że każdy, kto jej dotknie, ulega poparzeniu niewiele różniącemu się od tego, które występuje przy kontakcie z ogniem. Dowiedziałem się, że rośnie on również blisko nas i bardzo trudno go zlikwidować z uwagi na produkcję ogromnej ilości nasion, łatwości ich rozsiewania i rozprzestrzeniania oraz dużej żywotności tej rośliny.
Ogromne poruszenie na sali spowodowały zdjęcia osób i zwierząt poparzonych w wyniku kontaktu z barszczem. Budziły przerażenie i bardzo realistycznie oddawały niebezpieczeństwo, na które jest narażony każdy z nas, gdy np. wychodzi na spacer koło rzeki.
Warto zwrócić uwagę, że pan z Dolnośląskiego Klubu Ekologicznego bardzo dobrze prowadził wykład, ponieważ potrafił zaciekawić biologią matematyków, co graniczy z cudem. Wykład też spełnił swoją rolę, bo sprawił, że zapamiętałem, jak mniej więcej wygląda ta niebezpieczna roślina i wiem gdzie jej nie szukać. Taka forma przedstawienia zagrożeń jest o wiele lepsza niż reklamy w telewizji czy też w Internecie, bo tam nikt nie zwraca na nie szczególnej uwagi. Cieszę się, że w naszej Szkole wszyscy uczniowie mogą brać udział w tym przedsięwzięciu, a nie tylko klasy biologiczne – jak to zazwyczaj bywa przy projektach dotyczących środowiska – bo wiedza na niektóre tematy przydaje się każdemu.
tekst: Mikołaj Zapotoczny, kl. IIa
foto: Wiktoria Misztela, kl. IIa
|