Dostałam zadanie od mojej licealnej wychowawczyni Pani Anety Szaczkowskiej, żeby powspominać czasy w Liceum Ogólnokształcącym im. Władysława Jagiełły w Ząbkowicach Śląskich. Więc ja, studentka Inżynierii Biomedycznej na Politechnice Wrocławskiej, tuż po pierwszej sesji, w piżamie, na laptopie próbuję nieudolnie coś napisać. Już widzę oczyma wyobraźni minę Pani Zachary, gdy zobaczy moje dzieło. Ale kocham Panią Szaczkowską, więc przygotujcie się na pokręconą, niepoprawną gramatycznie i interpunkcyjnie, historię mojego życia w tym Liceum.
LO w ZÄ…bkowicach – dlaczego poszÅ‚am akurat do tej szkoÅ‚y? Przeznaczenie. NaprawdÄ™. ZapomniaÅ‚am hasÅ‚a i loginu do systemu rekrutacyjnego VII LO we WrocÅ‚awiu, a do Dzierżoniowa nie chciaÅ‚oby mi siÄ™ wczeÅ›nie rano wstawać do autobusu (tak, zawsze siÄ™ spóźniaÅ‚am na 1. lekcjÄ™, spytajcie Pana Twaroga). Ale oficjalna wersja jest taka, że z przyjaciółmi postanowiliÅ›my pójść na biol-chem do ZÄ…bkowic. Poza tym, mój brat chodziÅ‚ wówczas do tej szkoÅ‚y i mówiÅ‚, że nie jest tragicznie. WiÄ™c czemu nie spróbować?
ZaczÄ…Å‚ siÄ™ rok szkolny. Tego dnia pierwszy raz siedzieliÅ›my w gabinecie biologicznym, w którym mieliÅ›my spÄ™dzić jeszcze tak dużo czasu i tyle miaÅ‚o tam siÄ™ wydarzyć. Ryba w akwarium jedzÄ…ca kamyki, spadajÄ…ce rogi ze Å›ciany, szkielet ludzki ubrany w strój Åšw. MikoÅ‚aja, roÅ›linki do naszych zielników. Norma. ZaczÄ™liÅ›my poznawać nowe osoby, w tym naszych nauczycieli. Pani Aneta Szaczkowska od razu powiedziaÅ‚a nam, że musimy siÄ™ tutaj dużo uczyć, bo matura już za niecaÅ‚e 3 lata i Jej poprzedni biol-chem byÅ‚ super – kilku lekarzy, weterynarzy. Pierwszy raz spytaÅ‚a siÄ™ nas o coÅ› i odpowiedziaÅ‚a Jej cisza. Nie wiedziaÅ‚a jeszcze, że prawie przez caÅ‚e Liceum nauczyciele bÄ™dÄ… siÄ™ skarżyć, że nie jesteÅ›my aktywni.
Pierwsza prawdziwa lekcja byÅ‚a z Panem WoÅ‚yÅ„cem. Wtedy po raz pierwszy, ale nie ostatni, usÅ‚yszeliÅ›my, że szybciej siÄ™ wykrwawisz, przecinajÄ…c tÄ™tnicÄ™ udowÄ… niż szyjnÄ…. InteresujÄ…cy poczÄ…tek edukacji, możecie sobie wyobrazić nasze reakcje. PamiÄ™tam, jak Pan Twaróg zatrudniÅ‚ mnie do brudnej roboty, czyli grania w przedstawieniu na Å›lubowanie klas pierwszych, bo mam „plastycznÄ… twarz”. Już wtedy wiedziaÅ‚am, że go polubiÄ™. Ten uroczo sarkastyczny nauczyciel angielskiego jest prawdziwym promyczkiem SÅ‚oÅ„ca w tej szkole. PoznaÅ‚am też PaniÄ… MagdalenÄ™ HalikowskÄ… – nauczycielkÄ™ jÄ™zyka rosyjskiego. PiÄ™kny jÄ™zyk, którego oczywiÅ›cie siÄ™ nie uczyÅ‚am. Dlatego Pani Halikowska zawsze mówiÅ‚a, że faktycznie jestem wężem – zawsze siÄ™ tak przeÅ›lizgnÄ™, żeby zdać.
Druga klasa. Tutaj, nie owijajÄ…c w baweÅ‚nÄ™, zaczęło siÄ™ piekÅ‚o. Mianowicie ROZSZERZENIA. Ja, bÄ™dÄ…c w klasie biologiczno-chemicznej, zaczęłam regularnie już pić kawÄ™, nie sypiać po nocach i częściej chodzić w dresach niż w sukienkach. Wtedy wÅ‚aÅ›nie zaczęło siÄ™ rozszerzenie z matematyki z PaniÄ… EwÄ… ¯uk. Nie wyobrażaÅ‚abym sobie lepszego nauczyciela matematyki. Jej żarty i komentarze sprawiaÅ‚y, że druga klasa byÅ‚a odrobinÄ™ bardziej znoÅ›na. ByÅ‚ tylko jeden szkopuÅ‚. Ja siÄ™ nie uczyÅ‚am. Nic nie robiÅ‚am, a Pani ¯uk ciÄ…gle tÅ‚ukÅ‚a mi wiedzÄ™ do gÅ‚owy. I tutaj uwaga – JA studiujÄ™ na politechnice. Jeżeli osoba, która miaÅ‚a 2 u Pani ¯uk, dostaje siÄ™ na uczelnie Å›cisÅ‚Ä… i zdaje algebrÄ™ oraz analizÄ™ na 5 albo 4, to chyba o czymÅ› to Å›wiadczy.
Na szczęście druga klasa nie byÅ‚a tylko naukÄ… – w tym roku poznaÅ‚am najwiÄ™cej ludzi, a wszystko dziÄ™ki wyjazdowi do Francji. DÅ‚ugi weekend majowy spÄ™dzony na zwiedzaniu Lazurowego Wybrzeża! Ale nie tylko widoki zapadÅ‚y najbardziej w pamiÄ™ci. PoznaÅ‚am wtedy bliżej wielu cudownych ludzi, Pana Kojota również. ChodziÅ‚am tam też w kostiumie Pikachu i od razu tego pożaÅ‚owaÅ‚am (gorÄ…ce temperatury + polarowy kombinezon to nienajlepsze poÅ‚Ä…czenie). Ta wycieczka to jedno z najpiÄ™kniejszych wspomnieÅ„ z liceum.
Klasa maturalna minęła najszybciej. Zaczęła siÄ™ od dwudniowej wycieczki do Karpacza, co zaowocowaÅ‚o naszym zintegrowaniem siÄ™ jak nigdy wczeÅ›niej. Także jak nigdy wczeÅ›niej czuliÅ›my siÄ™ jednoÅ›ciÄ…, gdy przeżywaliÅ›my najgorszy, czterogodzinny powrót busem do domu. Jedna noc to zdecydowanie za maÅ‚o na wycieczkÄ™ maturzystów. Potem byÅ‚y tylko przebÅ‚yski i studniówka. OczywiÅ›cie (jak zawsze) byÅ‚am czÅ‚onkiem grupy odpowiedzialnej za program artystyczny. MieliÅ›my poważne problemy, ponieważ nie wiedzieliÅ›my, czy damy radÄ™ podczas wystÄ™pu powstrzymać siÄ™ od Å›miechu, gdy widzieliÅ›my Olka Bocianowskiego w roli Pani Maziarz (Oscar to maÅ‚o). Potem krótka przerwa spÄ™dzona na nauce i nagle koÅ„czyÅ‚am szkoÅ‚Ä™, pisaÅ‚am maturÄ™. Najbardziej zapamiÄ™taÅ‚am moment, kiedy przed maturÄ… z biologii Pani Szaczkowska rozdaÅ‚a nam wszystkim koniczynki na szczęście i kazaÅ‚a je sobie przykleić. WyglÄ…daliÅ›my wtedy piÄ™knie – jak zgromadzenie posłów PSL. Ale mieliÅ›my od naszej wychowawczyni wsparcie, co nam siÄ™ ogromnie przydaÅ‚o w starciu z arkuszem egzaminacyjnym.
Co teraz? Moja mama otworzyła w szkole sklepik. Serio? Rok szybciej i może nie spóźniałabym się na każdą pierwszą lekcję (prawdopodobnie i tak jakimś cudem bym się spóźniała). Ale cóż, całe moje życie mama mnie tuczyła, teraz czas na Was!
Chyba tylko dwa razy nie brałam udziału w apelu LO. W drugiej klasie przygotowywaliśmy całą klasą akademię na Dzień Edukacji Narodowej (między innymi śpiewanie Kombi w charakterystycznych okularach pożyczonych od taty), a w trzeciej klasie Liceum obchodziło 70-lecie. Cały miesiąc przygotowań: skecze, piosenki, występy, część oficjalna, nieoficjalna, oprowadzanie gości. Nie było chyba uroczystości w Liceum, w której nie brałam udziału. Taki los. Ale teraz to już inna historia.
Gdy poszłam na studia, dostałam w twarz ogromem materiału do nauki i całą tą dorosłością. Ale wiecie co? Szkoła mnie do tego przygotowała. Dzięki Liceum wiedziałam, że życie będzie ciężkie i takie zostanie. Taka prawda. W trzeciej klasie nastąpiła dla mnie ważna chwila. Mianowicie przez całą naukę w LO chciałam jak najszybciej mieć to za sobą. Chciałam nie oglądać się za siebie, napisać maturę i zakończyć torturę zwaną liceum. Gdy wreszcie nastąpił ten moment, zdałam sobie sprawę, jak bardzo będę tęsknić za tym miejscem. Za toaletą na parterze, za tablicą przed gabinetem biologicznym z naszymi zdjęciami, za moim kubkiem na kawę w gabinecie Pana Twaroga, za dziedzińcem, na którym kiedyś moi koledzy z klasy bili się na miecze, za sklepikiem, w którym siedziałam, uciekając z lekcji po to, żeby się uczyć biologii. Ale najbardziej za ludźmi. Za tyloma wspaniałymi osobami, które poznałam w tej szkole i z którymi się zaprzyjaźniłam. I myślę, że to najbardziej będę wspominać z czasu tam spędzonego. Kolegów i przyjaciół, których poznałam, i nauczycieli, którzy na swój pokręcony sposób naprawdę się troszczą o każdego ucznia.
Może tego nie wiecie, ale kocham chomikować zdjÄ™cia, szczególnie te „charakterystyczne”. Dlatego zaÅ‚Ä…czam mojÄ… galeriÄ™ wspomnieÅ„ z czasów licealnych. I tak mnie nie znajdziecie, żeby mnie udusić, wiÄ™c roczniku ’97 – możecie powspominać trochÄ™. ObyÅ›cie powspominali , bo dużo czasu mi zajęło wybieranie zdjęć. 😊
Magdalena Wąż, absolwentka LO w Ząbkowicach Śląskich z roku 2016
(zdjęcia z zasobów prywatnych Autorki)