Szanowna Pani Dyrektor, Grono Pedagogiczne oraz Pracownicy Liceum Ząbkowice Śl.
Pragnę podziękować szczerze za pamięć oraz życzenia świąteczne. Czynność niby zwykła, lecz gdy jest się niemal na wygnaniu od pół wieku, każda wiadomość z kraju, każdy wyraz pamięci, każde dobre słowo, wzbudza uczucie więzi z tym, co się kiedyś utraciło.
Nie mogę wyzbyć się uczucia tęsknoty i dopuścić do zapomnienia lat minionych, lat młodości, lat, które kształtowały mój charakter.
Do Ząbkowic Śl. zostaliśmy przywiezieni z Kałusza w r. 1945. Po latach wojny, pełnych tragedii i cierpień, byliśmy wreszcie w wolnej Polsce, tak w Wolnej Polsce i ja wreszcie mogłem pójść do szkoły. Byłem 17 uczniem w zapisie, kiedy liceum było organizowane przez Dyr. Żebrowskiego.
Trudności były różnego rodzaju, brak zeszytów, brak ołówków, brak książek i piór do pisania. Nie było nawet kredy do pisania na tablicy, uczyliśmy się na pamięć, ile tylko było możliwe, ale byliśmy szczęśliwi, gdyż mogliśmy się uczyć.
Grono profesorskie było super wspaniałe jak na owe czasy. Zbieranina z całego świata, ale pełna poświęcenia, godności i szacunku.
Właśnie o tym zapomnąć nie mogę i ta pamięć żyje ze mną od pół wieku.
Lata szkolne były dosyć burzliwe. Pełni ideałów i zapału wdaliśmy się niepotrzebnie w sprawy polityczne. W latach 1948, 1949, 1950 były 3 poważne aresztowania polityczne na terenie gimnazjum. Wyroki były srogie 10-15 lat, w tym jedna kara śmierci. Władek Gładysz, Jurek Blauman moi koledzy z tej samej klasy otrzymali wyroki po 15 lat. W tym czasie ja byłem operowany kilkakrotnie (pozostałości wojenne) i leżałem w szpitalu długo do tego stopnia, ze straciłem rok szkolny. Zamiast zdawać maturę w 1950, zdawałem maturę w r. 1951.
Do matury zostałem dopuszczony tylko dzięki staraniom prof. Kuczkowskiej. Za działalność przeciw ówczesnym władzom byłem z gimnazjum wydalony, jednak potem biorąc pod uwagę mój młody wiek i to że jestem kaleką władze bezpieczeństwa UB zgodziły się na dopuszczenie mnie do matury, ale droga na wyższe studia została dla mnie zamknięta, pomimo tego, że mam pochodzenie robotnicze (ojciec był górnikiem).
Te przeżycia głęboko weszły w moją pamięć. Lata szkolne pełne ideałów i walki o sprawiedliwość po dzień dzisiejszy dominują mój charakter, co nie zawsze ułatwia życie, lecz pasja walki zawsze trwa. W 1963 opuściłem kraj z pobudek politycznych, aby żyć w takim kraju, gdzie sprawiedliwość i demokracja są domeną życia codziennego. Wielki błąd takie coś nie istnieje.
Od 1964 mieszkam w Stanach Zjednoczonych i tutaj dopiero przeszedłem szkołę życia, do którego nie byłem w ogóle przygotowany. Zamiast studiów wyższych przeszedłem wykształcenie na fabrykach w Detroit, Chicago, San Francisko, Philadelphia i New Jersey.
Typowa powieść – kapitalizm 20 wieku.
Właśnie tu wzbudziły się moje siły do walki o przetrwanie, „FIGHT FOR SURVIVAL”.pomimo ciężkich warunków życia dokształcałem się czy to Philadelphia Technical Istitut, czy to Ford Community College w Detroit czy Polomar College San Marcos California.
Właśnie to chciałbym przekazać dla młodzieży studiującej, że oprócz wiedzy zdobytej w szkole, należy dbać o wyrobienie silnego charakteru. Siła walki, dyscyplina i samodyscyplina nie dopuściły do załamania psychicznego pomimo trudności życiowych i mego kalectwa. „FIGHT FOR SURVIVAL” oraz PERSISTENCE i PEERSEVERANCE są to hasła mego życia codziennego.
W r. 1973 przeniosłem się do Los Angeles, następnie do San Diego i wreszcie w 1977 kupiłem dom we Vista (40 mil od San Diego). Tutaj założyłem firmę robót elektrycznych pod nazwą „DELTA ELEKTIC”. Pracowałem dosyć uciążliwie to znaczy, że przez długi okres czasu pracowałem 12-14 godzin dziennie. Obawiałem się, żeby nie zostać na bruku tzw. „Homeles”, tym bardziej, że często chorowałem. Pobyt w szpitalach i w domu 2 razy po 2 lata przeleżałem w łóżku.
Pracując intensywnie zdążyłem spłacić dom i zaoszczędzić trochę pieniędzy na stare lata.
Jak wspomniałem mieszkam w Południowej Californii, gdzie klimat jest wprost bajeczny. Często mówiłem, że jeśli chce ktoś doznać uczucia przeżycia w raju, niech zagości do mnie.
proszę sobie wyobrazić, że jest dopiero początek lutego, a już trzeci raz będę kosił trawę, a jest tego sporo. Koło domu mam prawie 1 ha ziemi. Ten rok był wyjątkowo deszczowy. Pierwszy raz ścinałem trawę w połowie grudnia 2010. Potem mieliśmy 6 dni deszczu prawie bez przerwy do tego stopnia, że w san Diego woda zalała do pierwszego piętra. Drugi raz ścinałem trawę w połowie stycznia, a jest to wysiłek dla mnie spory. Wprawdzie kosiarka jest motorowa i do tego nowa, ale mój teren jest górzysty. Za kosiarką muszę chodzić, najgorzej z góry i pod górę, a mój wiek ponad 80 lat też ma swoje znaczenie. Oczywiście jest i strona dodatnia, styczniowe słońce i chodzenie bez koszuli. Zapach skoszonej trawy przynosi pamięć koszonych łąk w kraju, dla ochłody zrywam z własnego drzewa pomarańcze, aby ugasić pragnienie.
Na północy Stanów mróz, śnieg, zawieje, groźna surowa zima, a tutaj u mnie wokoło zieleń, na drzewach dojrzewają złociste pomarańcze i cytryny. Śpiew ptaków rozbrzmiewa wokoło, a kiedy spojrzę na moje ule widzę pszczoły latają zbierając miód.
Sielanka niby raj, lecz cóż daleki jestem od radości, tęsknota do stron rodzinnych zabija wszystko.
Od 2 lat nie mogę sprzedać swej posiadłości. Kraj który był kiedyś szczytem dobrobytu jest na skraju upadku z którego już nie wyjdzie. Przyczyna prosta chciwość, zachłanność, pogoń za pieniądzem. Właśnie ta pogoń za pieniądzem doprowadziła ten kraj do upadku przemysłowego i finansowego. Pieniądz, czyli „dollar” potęga świata, dziś stał się papierkiem zielonym o bardzo małej wartości, drukowanym bez ograniczenia.
Kraj, który traci prym gospodarczo-finansowy, cierpi upadek potencjału militarnego a zatem rola przywódcy świata maleje a potem upada.
Kryzys kulturowy i moralny w tym kraju wygląda również tragicznie. Poziom szkolnictwa jest na 16 miejscu w skali światowej.
Zabójstwa i gwałty w szkołach są bardzo powszechne, najlepszy dowód, że w ogromnej większości szkół powszechnych i wyższych pracuje 10-15 policjantów dla zapewnienia bezpieczeństwa uczni.
Jest to typowy przykład początku upadku danego społeczeństwa lub państwa. Bywa tak, że im większe imperium, tym szybciej następuje jego upadek, począwszy od Imperium Perskiego po Imperium Brytyjskie.
Cóż nie chcę zanudzać więcej swymi przeżyciami i wywodami ale tak bywa, że rozmowa z bliskimi przynosi ulgę i na duszy i na sercu.
Załączam moc serdecznych pozdrowień.
Ray McDorsky (Roman Bratownik) rok maturalny 1951
Vista California
11 of Ferbruary 2011
W tekście listu zachowano oryginalną pisownię. Do listu dołączone były dwa wiersze oraz zdjęcie Autora:
Do Przyjaciół
A jeśli przyjdzie czas,
by siąść przy wspólnym stole
i gdy jedna myśl połączy Was,
ja także pragnę być w tym kole.
Uścisnąć Waszą dłoń
i wzrokiem objąć siwą skroń.
I chciałbym, aby było tak naprawdę,
a nie, że mnie się tylko śni.
Odległość duża dzieli nas,
dzielą nas morza i oceany.
Lecz serce moje jest wśród Was,
myślami jestem z Wami.
A gdy padnie pierwszy toast,
który utonie wśród radości,
wspomnijcie proszę Was
kolegę z dawnych lat młodości.
Pół wieku już minęło,
od kiedy los oddzielił mnie.
Lecz ciągle jestem z Wami,
najwięcej w moim śnie.
Ray McDorsky
(Roman Bratownik)
rok maturalny 1951
Vista California
July 2005
==========================================
Ludzkie losy
Nie da się przewidzieć co nas spotka, jak ułoży się nasze życie. Chociaż bardzo próbujmy rozszyfrować przyszłość, jedno jest pewne, wspomnienia zawsze nam towarzyszą…te dobre i te złe.. Jedni zostają w swojej rodzinnej miejscowości, inni wyjeżdżają gdzieś dalej. Są też tacy, którzy opuszczają swój kraj. Niektórzy mieszkają bardzo daleko, jak bohater tej opowieści.
Naszego starszego kolegę Romana Bratownika, czyli Raya McDorskego , który zdawał maturę w naszej szkole w 1951 roku życie zawiodło do USAa dokładniej do Kalfornii.
Oto fragment listu :
„Od 1964 mieszkam w Stanach Zjednoczonych i tutaj dopiero przeszedłem szkołę życia, do którego nie byłem w ogóle przygotowany. Zamiast studiów wyższych przeszedłem wykształcenie na fabrykach w Detroit, Chicago, San Francisko, Philadelphia i New Jersey.
Typowa powieść – kapitalizm 20 wieku.
Właśnie tu wzbudziły się moje siły do walki o przetrwanie, „FIGHT FOR SURVIVAL”.pomimo ciężkich warunków życia dokształcałem się czy to Philadelphia Technical Istitut, czy to Ford Community College w Detroit czy Polomar College San Marcos California.
Właśnie to chciałbym przekazać dla młodzieży studiującej, że oprócz wiedzy zdobytej w szkole, należy dbać o wyrobienie silnego charakteru. Siła walki, dyscyplina i samodyscyplina nie dopuściły do załamania psychicznego pomimo trudności życiowych i mego kalectwa. „FIGHT FOR SURVIVAL” oraz PERSISTENCE i PEERSEVERANCE są to hasła mego życia codziennego.
W r. 1973 przeniosłem się do Los Angeles, następnie do San Diego i wreszcie w 1977 kupiłem dom we Vista (40 mil od San Diego). Tutaj założyłem firmę robót elektrycznych pod nazwą „DELTA ELEKTIC”. Pracowałem dosyć uciążliwie to znaczy, że przez długi okres czasu pracowałem 12-14 godzin dziennie. Obawiałem się, żeby nie zostać na bruku tzw. „Homeles”, tym bardziej, że często chorowałem. Pobyt w szpitalach i w domu 2 razy po 2 lata przeleżałem w łóżku” / tekst oryginalny/
Tęsknota za krajem, młodością znalazła ujście w próbach poetyckich. Oto jedna z nich:
Do Przyjaciół
A jeśli przyjdzie czas,
by siąść przy wspólnym stole
i gdy jedna myśl połączy Was,
ja także pragnę być w tym kole.
Uścisnąć Waszą dłoń
i wzrokiem objąć siwą skroń.
I chciałbym, aby było tak naprawdę,
a nie, że mnie się tylko śni.
Odległość duża dzieli nas,
dzielą nas morza i oceany.
Lecz serce moje jest wśród Was,
myślami jestem z Wami.
A gdy padnie pierwszy toast,
który utonie wśród radości,
wspomnijcie proszę Was
kolegę z dawnych lat młodości.
Pół wieku już minęło,
od kiedy los oddzielił mnie.
Lecz ciągle jestem z Wami,
najwięcej w moim śnie. / tekst oryginalny/
Wiele się mówi i pisze o roli domu i szkoły w kształtowaniu człowieka. I ta historia pokazuje jak ważne jest pochodzenie, dom rodzinny, pierwsza szkoła, pierwszy egzamin. Chwile z dzieciństwa i młodości towarzyszyć nam będą zawsze. Będziemy je wspominać ciepło albo bardzo ciepło, ale na pewno nie zapomnimy naszych początków.
Załączam moc serdecznych pozdrowień.
Ray McDorsky (Roman Bratownik) rok maturalny 1951