„Nasza klasa”, czyli jak bliscy ludzie zmieniają się we wrogów
Dodane przez Administrator dnia Luty 03 2013 16:16:29

17 stycznia, godzina 15.30. Kolejny wyjazd do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu wraz z opiekunkami- p. Jolantą Depczyńską i p. Urszulą Zacharą. Mimo popołudniowej pory uczniów ( przede wszystkim z klas IB i IE) jest naprawdę dużo.

Czytaj więcej...

Rozszerzona zawartość newsa

17 stycznia, godzina 15.30. Kolejny wyjazd do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu wraz z opiekunkami- p. Jolantą Depczyńską i p. Urszulą Zacharą. Mimo popołudniowej pory uczniów ( przede wszystkim z klas IB i IE) jest naprawdę dużo. Na miejscu jesteśmy zbyt wcześnie, co nam wcale nie przeszkadza. Można przechadzać się po foyer, obejrzeć fragmenty spektakli , pozaglądać w zakamarki budynku czy sfotografować studentów Wydziału Lalkarskiego.
„Nasza klasa” w reżyserii £ukasza Kłosa opowiada o losach przyjaciół z klasy, o przeciętnych ludziach z normalnymi marzeniami. Są wśród nich Polacy i ¯ydzi , dziewczęta i chłopcy. W beztroskie życie wkradnie się jednak historia…
Akcja rozpoczyna się w 1925r. Poznajemy wtedy bohaterów jako dzieci ze szkolnej ławki. Im bardziej dorośleją, tym bardziej uwidaczniają się różnice kulturowe, które zaczynają ich dzielić. Wkrótce stają się sobie wrogami i własnymi oprawcami. Morderstwo kolegi, gwałt na koleżance, ukrywanie się, spalenie ¯ydów w stodole- stają się rzeczywistością, o której nie śnili w najgorszych koszmarach. Pojawia się pytanie: jak ludzie będący niegdyś bliscy mogli wyrządzić sobie nawzajem tyle zła i krzywd? Historia sprawiła coś jeszcze- dotychczasowe ofiary stają się katami, a od wyrzutów sumienia nie da się uwolnić mimo upływu czasu. Spektakl pokazał, że za faktami czy liczbami podawanymi przez podręczniki bądź prace naukowe kryją się tragedie konkretnych ludzi i nic co ludzkie nie jest jednoznaczne i oczywiste.
Akcja rozgrywa się w obrębie sali gimnastycznej. Tym, co nas zaskoczyło, było wykorzystanie przyrządów sportowych do ukazania różnych zdarzeń, np. zabicia Jakuba Kaca. Podziwialiśmy też grę aktorów- ponad dwie godziny spędzili na scenie, będąc nieustannie w ruchu i wypowiadając obszerne partie tekstu.
Spektakl nie pozwalał na choćby chwilę wytchnienia, trzymał nas w napięciu i co tu dużo mówić- poruszył wbrew temu, co się o nas, młodych, mówi. Wyjazdy do PWST są bardzo pozytywnym przeżyciem. Mamy nadzieję, że już wkrótce obejrzymy kolejne spektakle.

Tekst i foto: Joanna Depczyńska, klasa IE