W niedzielne popołudnie, 9 listopada br., grupa tegorocznych maturzystów wraz z opiekunkami, paniami: Magdaleną Kotowicz, Jolantą Depczyńską, Mariolą Hajduk, Dorotą Wołyniec i Ewą ¯uk wybrała się do wrocławskiego teatru Capitol na musical „Hair”. |
W niedzielne popołudnie, 9 listopada br., grupa tegorocznych maturzystów wraz z opiekunkami, paniami: Magdaleną Kotowicz, Jolantą Depczyńską, Mariolą Hajduk, Dorotą Wołyniec i Ewą ¯uk wybrała się do wrocławskiego teatru Capitol na musical „Hair”.
Już około godziny 17 mogliśmy w budynku teatru wysłuchać koncertów miejscowych muzyków, obserwując jednocześnie biegających po korytarzach roześmianych aktorów przebranych za hipisów. Ku naszemu zdziwieniu, nawet płaszcze odbierali od nas roztańczeni pracownicy teatru. Gdy już zasiedliśmy na widowni, od razu poczuliśmy klimat całego spektaklu. Słysząc dźwięki muzyki Beatlesów i Scotta McKenzie, przenieśliśmy się w lata 60. Przedstawienie miało przybliżyć nam epokę „dzieci kwiatów”, ale też zmusić do zastanowienia się nad paroma kwestiami. Aktorzy poruszali tematykę wolności, miłości, pokoju, narkotyków i szeroko rozumianego zniewolenia człowieka przez współczesny świat. Spektakl różnił się na pewno od filmowej adaptacji, głównie ze względu na zepchnięcie trochę na boczny tor kwestii wojny wietnamskiej na rzecz walki z otaczającą nas rzeczywistością wielkich korporacji. Główny bohater, Claude Bukowski, zamiast wstąpić do armii, zakłada garnitur, toczy więc wojnę, która dotyka każdego z nas. Przez to spektakl staje się uniwersalny. Na pewno długo w naszej pamięci pozostaną sceny narkotycznych halucynacji, homoseksualnej miłości czy padania nagich aktorów jako rozstrzeliwanych ofiar. Oglądaliśmy także nietypowe podejście hipisów do religii, rolę alkoholu i używek w ich społeczności, ale również relacje panujące między członkami komuny, którzy stanowili swego rodzaju rodzinę.
„Hair” to także muzyka na żywo, która sprawiła, że spektakl dostarczył wyjątkowych emocji. Jednak co najbardziej wzbudziło w nas zachwyt, to niesamowita energia na scenie i atmosfera w teatrze, bo przecież „flower power” to przede wszystkim radość życia. Punktem kulminacyjnym było wspólne wykonanie słynnego „Let the Sunshine In”, a my, tańcząc razem z aktorami staliśmy się częścią tej niezwykłej historii.
Spektakl pozostaje więc obrazem pokolenia „peace & love”, ale zmusza także do zastanowienia na wyborami, których musimy dokonywać we współczesnym świecie. To musical o tym, jak łatwo zapomnieć o własnych ideałach. Dla nas, maturzystów stanowił ważną i jednocześnie przedstawioną w bardzo ciekawy sposób lekcją.
Tekst: Martyna Paczkowska, kl. IIIA
Foto: Joanna Depczyńska, kl. IIIE