Ostatnio wiele się czyta i słyszy o stypendystach Dolnośląskiego Programu Stypendialnego- „Wyrównywanie szans edukacyjnych- pomoc stypendialna dla uczniów szczególnie uzdolnionych”. Kim są wyróżnieni z naszego Liceum? Jak godzą naukę z dodatkowymi zajęciami? Na początek przedstawiamy wywiad z uczennicą klasy IE Katarzyną Tomaszewską.......... |
Ostatnio wiele się czyta i słyszy o stypendystach Dolnośląskiego Programu Stypendialnego- „Wyrównywanie szans edukacyjnych- pomoc stypendialna dla uczniów szczególnie uzdolnionych”. Kim są wyróżnieni z naszego Liceum? Jak godzą naukę z dodatkowymi zajęciami? Na początek przedstawiamy wywiad z uczennicą klasy IE Katarzyną Tomaszewską.
Dominika Szmiel: Kasiu, otrzymałaś stypendium dla szczególnie uzdolnionych uczniów. Jakie warunki musiałaś spełnić?
Kasia Tomaszewska: Pod uwagę brano średnią ocen z trzech przedmiotów matematyczno-przyrodniczych. Należało także napisać tzw. ścieżkę rozwoju, czyli zaplanować zadania, dodatkowe zajęcia, prezentacje, udział w konkursach czy wykładach.
D.Sz.: Widziałam, że wypełniałaś też jakieś dokumenty…
K.T.: Na początku rzeczywiście musiałam wypełniać wnioski, dostarczyć też różne dokumenty. Wszystko dokładnie sprawdzano, a ewentualne braki lub błędy trzeba było dość szybko poprawiać.
D.Sz.: Każdy stypendysta ma też swojego opiekuna. Kiedy starałaś się o stypendium, byłaś zaledwie kilka tygodni w nowej szkole i nie znałaś jeszcze dobrze nauczycieli. Jak poradziłaś sobie z tym problemem?
K.T.: Rzeczywiście znalazłam się w trudnej sytuacji. Poprosiłam więc Panią Jolantę Maziarz, która była opiekunką mojej starszej siostry, a teraz uczy mnie matematyki.
D. Sz.: Można więc powiedzieć, że to taki rodzinny opiekun…(śmiech) Ale na poważnie: stypendium oznacza, że otrzymujesz pieniądze. Jaka to kwota i na co ją przeznaczasz?
K.T.: Tak, pieniądze są wypłacane w trzech transzach, po 1200zł każda. Kupuję za nie podręczniki, programy komputerowe, fachowe czasopisma. Finansuję także wycieczki edukacyjne.
D.Sz. : Musisz się czymś jednak wykazać…
K.T.: Oczywiście, wywiązuję się z zaplanowanych wcześniej zadań, czyli realizuję plan rozwoju, piszę sprawozdania i oddaję je do akceptacji opiekunowi. Pani Maziarz na tej podstawie pisze również sprawozdanie i wysyła do Urzędu Marszałkowskiego.
D.Sz.: Jakby nie było, jest to dla Ciebie dodatkowa praca. A przecież trzeba uczyć się też na bieżąco. Jesteś w klasie humanistycznej, gdzie króluje historia…
K.T.: (śmiech)Nie jest tak źle! Da się pogodzić naukę przedmiotów humanistycznych i ścisłych. Właściwie nigdy nie miałam ani z jednymi, ani z drugimi problemów. Jeśli brakuje mi czasu, to na taekwondo- przestałam je uprawiać. No, ale coś za coś…
D.Sz.: Słyszałam, że to nie pierwsze Twoje tego typu stypendium.
K.T.: Tak, w gimnazjum co roku je otrzymywałam.
D.Sz. Które gimnazjum kończyłaś?
K.T.: Publiczne Gimnazjum w Ciepłowodach.
D.Sz.: Znalazłaś się w nowym środowisku, wśród absolwentów różnych szkół. Jak oceniasz swoje przygotowanie?
K.T.: Nie mam kompleksów. Myślę, że moje Gimnazjum umożliwiło mi dość wszechstronny rozwój. Brałam udział w wielu konkursach, przez trzy lata byłam stypendystką, co na pewno teraz procentuje.
D.Sz. : W ostatni dzień lutego brałaś udział w uroczystości wręczania listów gratulacyjnych dla stypendystów. Opowiedz o tym.
K.T.: W Hali Stulecia we Wrocławiu przygotowano dla stypendystów z Dolnego Śląska specjalną uroczystość. Samo wręczanie listów poprzedził koncert uczniów wrocławskich szkół muzycznych. Miło było znaleźć się w tak elitarnym gronie.
D.Sz.: W takim razie życzę Ci, żebyś pozostała w nim na zawsze. Dziękuję za rozmowę.
Foto: Dominika Szmiel