Cześć, |
Cześć,
nazywam się Paweł Augustynowicz. Uczę się w maturalnej klasie naszego Liceum i pewnie część z Was mnie kojarzy, bo jestem dość głośnym człowiekiem… Ale nie po to poproszono mnie o pisanie tego artykułu, mam opowiedzieć o mojej pasji, a mianowicie o wspinaczce wysokogórskiej i skałkowej.
Jak zacząłem się wspinać? Było to 2 lata temu, kiedy przyszedłem do naszego Liceum.Wspinaczkę zaszczepił u mnie mój Tato, który już dużo, dużo wcześniej rozpoczął swoją przygodę z tym sportem. Na początku były to po prostu czysto amatorskie przejścia powyższych partiach gór. Z biegiem czasu zacząłem się tym interesować bliżej i kiedyś, podczas jednego z takich przejść, zobaczyłem zespół wspinaczkowy na jednej ze skalnych ścian. W tym momencie wiedziałem, że to jest coś, co chcę robić.Poszedłem za ciosem i zrobiłem(razem z Tatą) kurs wspinaczki skałkowej. Było to pod koniec sezonu, także nie udało nam się za długo powspinać. Ale całe szczęście, że ktoś wymyślił ściankę wspinaczkową, dzięki której zamiłowanie do tego sportu nie przygasłoprzez zimę.
Następnym krokiem w moich poczynaniach wspinaczkowych był kurs turystyki zimowej w Tatrach. Naprawdę, niesamowite przeżycie,które spotęgowało moją miłość do gór. Następnej zimy udało mi się zrobić kolejny kurs, który bardzo przybliżył mnie do kursu taternickiego, czyli mojego celu. Zrealizowałem go jeszcze tego samego roku, spędzając 2 tygodnie w Tatrach. Dopiąłem swego!
Teraz, kiedy już wiecie, jak wyglądała droga, abym bezpiecznie i rozsądnie się wspinał, mogę przejść do moich osiągnięć w tym sporcie. Nie spodziewajcie się tutaj różnego rodzaju tytułów, bo nic takiego nie będzie. W tym sporcie sukcesy liczą się personalnie i każdy ma swój Everest. Mogę się pochwalić, że drogi wspinaczkowe, które prowadzę, wyceniane są na około 6.1. Natomiast najwyższy szczyt, który zdobyłem, to Grossglockner (3800m).
Nie zamierzam przestawać! Aktualnie przygotowuję się do mojego obecnego Everestu, czyli do zdobycia Matterhornu. Jest to góra dużo trudniejsza i wymagająca umiejętności wspinaczkowych, ale trenuję naprawdę dużo, by osiągnąć swój cel.
Mam nadzieję, że zainspiruję kogoś tak samo, jak zainspirował mnie do tego sportu mój Tato. Tak naprawdę to nie tylko sport,ale również miłość do gór i obcowania z nimi, bo jest to według mnie najpiękniejsza forma ucieczki od prozy życia codziennego.
Dziękuję bardzo za wytrwanie do tego momentu i mam nadzieję, że chociaż trochę dałem się poznać bliżej i z innej strony.
Foto: prywatne archiwum Pawła Augustynowicza, kl. 3c