„Jest zima, to musi być zimno, takie jest odwieczne prawo natury” – mówi klasyk, ale żeby z zimną głową podejść do pierwszej próbnej matury, to trzeba mieć nerwy ze stali. |
„Jest zima, to musi być zimno, takie jest odwieczne prawo natury” – mówi klasyk, ale żeby z zimną głową podejść do pierwszej próbnej matury, to trzeba mieć nerwy ze stali.
Zdenerwowanie było czuć (głównie u nauczycieli) już dwa tygodnie przed, kiedy zaczęły się prowizoryczne powtórki materiału i tłumaczenie technicznych zasad egzaminu dojrzałości. Po tygodniu uczniowie klas trzecich zarazili się bakcylem maturalnym i również zaczęli się stresować.
Stojąc przed salą, gdzie miałem pisać próbną maturę, czułem spokój, ale gdy wszedłem do auli, to czułem, że jest mi zimno. Nie przewidziałem, że obecna pora roku spowoduje, iż temperatura może nie być zbyt wysoka, więc pierwsze pół godziny pisania polskiego było trudne ze względu na stan moich rąk. Potem jednak sytuacja się poprawiła, bo ogólny stres skutkował pojawieniem się ciepła dokoła.
Hit dni następnych to ludzie piszący w ekwipunku zimowym, czyli czapkach, rękawiczkach, szalikach... Przeważnie byli zmuszeni do zmiany tego ubioru w połowie czasu egzaminacyjnego ze względu na podobny wzrost temperatury jak w dniu pierwszym.
Jeżeli chodzi o skalę trudności zadań, to opinie są podzielone:
„Operon był bardzo łatwy w tym roku” – nauczyciele.
„Operon był bardzo trudny w tym roku” – uczniowie.
Pierwsza próbna matura (20–23 listopada 2018) za nami. Jedni zadowoleni bardziej, drudzy mniej. Mniej zadowoleni (jak ja) mają teraz motywację do nauki i wiedzą, co jeszcze trzeba poprawić i powtórzyć. Próbne matury są bardzo potrzebne, bo lepiej denerwować się teraz niż w maju.
tekst: Mikołaj Zapotoczny, kl. 3a
foto: pani Aneta Klinke-Osadnik