Kolejne roczniki licealistów poznają dorobek studentów i reżyserów wrocławskiej Akademii Sztuk Teatralnych. Tym razem 7 marca br. wraz z paniami: Mariolą Hajduk, Magdaleną Kotowicz i Jolantą Depczyńską zasiedliśmy na widowni, aby obejrzeć przedstawienie dyplomowe IV roku Wydziału Aktorskiego, w reżyserii Wojciecha Kościelniaka zatytułowane „Bahamut”. |
Kolejne roczniki licealistów poznają dorobek studentów i reżyserów wrocławskiej Akademii Sztuk Teatralnych. Tym razem 7 marca br. wraz z paniami: Mariolą Hajduk, Magdaleną Kotowicz i Jolantą Depczyńską zasiedliśmy na widowni, aby obejrzeć przedstawienie dyplomowe IV roku Wydziału Aktorskiego, w reżyserii Wojciecha Kościelniaka zatytułowane „Bahamut”.
Tytuł tajemniczy, ale w trakcie spektaklu okazało się, że jest to nazwa ryby z arabskiej legendy. Ascetyczna wręcz scenografia, okaleczeni ludzie i androidki – wszystko wskazywało na bliżej nieokreślony czas akcji, można powiedzieć, że rozgrywała się kiedyś w przyszłości. Byliśmy świadkami perypetii pięknych niby-kobiet, sztucznych wytworów, przeznaczonych do tego, aby zostać żoną mężczyzny, który je kupi. Cóż się okazało? Zagłada zdegradowała środowisko, ludzi, ale nie zniszczyła uczuć, przede wszystkim miłości.
Czy androidy mają dusze? Teoretycznie nie powinny, a jednak… Czy człowiek to nieporozumienie? Chyba tak, skoro doprowadził do całkowitej degradacji natury, o czym świadczą: drzewo pokazywane jako ewenement, zachwyt nad żukiem czy radość z widzenia… szczura. Ale przecież pan Darcy mówi: „Kocham Cię” i brzmi to prawdziwie! Było więc o czym myśleć w trakcie spektaklu i po nim.
Sięgnęliśmy do powieści Jane Austen „Duma i uprzedzenie”, bo na jej motywach powstał scenariusz. Jednak utwór ten posłużył tylko za pretekst do interesującego pomysłu. A Bahamut? Według legendy ta ryba podtrzymuje świat, oddzielając go od ciemności. W spektaklu taką rolę odegrała miłość, dzięki której jest jeszcze nadzieja dla ludzkości.
Byliśmy świadkami swoistego rodzaju pasowania młodych ludzi na artystów. W przedstawieniu zobaczyliśmy niezwykły talent młodych ludzi. Dzięki ich monologom, dialogom, mowie ciała, a także skandowaniu wyrazów byliśmy w stanie doświadczyć ogromu emocji. Zrozumieliśmy, jak trudne jest przekazanie wizji reżysera oraz rzemiosło, którym trudnią się aktorzy. Artyści nieustannie udowadniają światu, że sztuka nie jest czymś zwyczajnym, lecz wręcz pokarmem dla ducha. W tym spektaklu nakarmiono nas sowicie!
Tekst: Katarzyna Klisiewicz i Natalia Fedko, kl. IIb
Foto: pani Mariola Hajduk, Zofia Rymaszewska, kl. Ib, Wiktoria Jaskowiak, kl. Ic oraz Weronika Orzech, kl. IIId